To, co jeszcze rok temu, o tej porze, było czymś całkowicie normalnym, w tym przyjmujemy jak sensację. Oto pierwsi klienci pojawili się w restauracyjnych ogródkach, a w salonach fryzjerskich w ruch poszły nożyce i maszynki. Wszystko za sprawą tzw. III etapu odmrażania gospodarki, który rozpoczął się 18 maja.
Obejmuje on m. in. otwarcie restauracji, barów i pubów oraz zakładów fryzjerskich i kosmetycznych.
Dlatego na mikołowskim rynku restauratorzy rozstawili parasole i stoliki, przy których zasiedli pierwsi klienci, zaś do zakładów fryzjerskich ustawiła się kolejka chętnych.
Ich otwarcie nie oznacza jednak, że wszystko wróciło do normy, nadal bowiem obowiązuje szereg obostrzeń, chociażby przepis mówiący o tym, iż w barach i restauracjach na cztery metry kwadratowe może przypadać jedna osoba, między stolikami należy zachować dwa metry odległości lub oddzielić je przegrodami. Dodatkowo dystans między gośćmi siedzącymi przy osobnych stolikach winien wynieść co najmniej półtora metra.
Zwiększony rygor sanitarny obowiązuje także w zakładach fryzjerskich, w których musi zostać zachowany odstęp minimum dwóch metrów między stanowiskami, nie można również oczekiwać w poczekalni, a na jednego klienta ma przypadać jedno stanowisko pracy.
– Od dziś funkcjonujemy w takich samych godzinach jak przed pandemią. Klientów nie brakuje, tylko ze względu na rygor sanitarny wszystko trwa dłużej – mówi Katarzyna Kornas, właścicielka zakładu fryzjerskiego przy ul. Krakowskiej.
– Panie jak zawsze muszą się wcześniej umówić na wizytę. Panowie mogą przyjść bez zapowiedzi, ale nie mogą czekać na swoją kolej w poczekalni, tylko poza zakładem. Po każdym kliencie narzędzia są dezynfekowane, choć tak robiliśmy zawsze. Teraz dodatkowo jednak musimy czyścić całe stanowisko pracy po każdym chętnym. Nosimy też maseczki i przyłbice – dopowiada. (BJ)
Drodzy Mikołowianie
Tematem największej wagi w październiku była trudna sytuacja Centrum Zdrowia i troska o przyszłość Szpitala Powiatowego.
Więcej…