Powyższe zdanie zakrzyknął do mikrofonu konferansjer Jarosław Ciszek, gdy dwóch konnych jeźdźców – Św. Marcin oraz jego giermek – mijało na mikołowskim rynku 10 listopada tuż po godzinie 17 stojący przy nim pomnik.
Był to kulminacyjny moment jarmarku świętomarcińskiego, który zawładnął tego dnia głównym placem miasta. W tym roku kramy zapełniły większą jego część, a na nich znaleźć można było wędliny, pieczywo rzemieślnicze, miody, słodycze, zabawki, rękodzieło, ozdoby (ta wyliczanka z pewnością coś pomija) i oczywiście rogale z białym makiem wypiekane specjalnie na ten dzień.
Kupującym czas umilali swoją muzyką gitarzysta Patryk Filipowicz oraz bębniarz Paweł Synowiec. Najmłodszych do zabaw z atrapami broni białej zaprosiło Bractwo Rycerskie Zamku Będzin. Przy okazji pod auspicjami fundacji Sto Serc gromadzono środki na leczenie Zuzi Nych, chorej dziewczynki, która jest autorką ilustracji do kalendarza na nadchodzący rok.
Bardzo spokojne wśród tłumu uzbrojonych w aparaty fotograficzne telefonów komórkowych mieszkańców Mikołowa konie, na których rundę wokół rynku odbyli aktorzy, pochodziły ze stajni „Benedyktynka” z Palowic. Po ich paradzie impreza przeniosła się do sali widowiskowej MDK, gdzie koncert dali wymienieni już wyżej muzycy oraz Chór żeński „Gloria”, a pokaz tańców dawnych zaprezentowała Capella Nicopolensis. (WalKa)
Drodzy Mikołowianie
Tematem, który zdominował wrzesień, jest oczywiście powódź na południu Polski.
Więcej…